Dzień dobry.
Opowiem Wam historię garnka. Pięknego zielonego garnka ceramicznego.
Tani nie był. Cieszyłam, się że go mam. Mogłam w nim wszystko ugotować i usmażyć. Np. idealne warzywa lub sosy.
Coś mnie podkusiło - zło jakieś
Pomyślałam - zrobię frytki w moim pięknym zielonym ceramicznym garneczku. Jak pomyślałam, tak zrobiłam.
Do wrzącego oleju wrzuciłam frytki i... no własnie poszłam oglądać film... Jakieś 1,5-2 godziny później... Okropny smród.
SPALIŁAM GARNEK!! Wszystko było czarne. Garnek,pokrywka (uchwyt się stopił i rozlał po pokrywce), olej i resztka frytek... Garnek poszedł na straty. Kwas mnie pocieszał, co dziwne nawet się nie złościł.
Miesiąc później, Kwas zrobił mi niespodziankę. Kupił identyczny piękny zielony ceramiczny garneczek.
Żeby to uczcić, zagotował w nim wodę

I poszedł grać w grę... Powtórka z rozrywki. Garnek spalony. Ja w ryk. Wpadłam w histerię. Ryczałam dobre pół godziny! Nosz kurwa ja pierdole kurwa mać! Nowy garnek! Nie używany!
Nadal chce mi się płakać...
Próbowałam go ratować, bo to ceramika... Tani nie był. Boshe... Taki piękny garnek... Z zewnątrz jest czarny, w środku jest czarno szary...
Czujecie ten ból?!
Nie możesz dodać komentarza.
Tylko zalogowani użytkownicy mogą komentować ten wpis.